Styczeń minął mi z prędkością światła. Jeszcze nie tak dawno oglądałam z balkonu sylwestrowe fajerwerki, a teraz stoję i zastanawiam się jak go urządzić na wiosnę. Styczeń był dla mnie pracowity, smakowity i chorowity. Ale dał mi też czas na odpoczynek i chwile refleksji. Przygotowałam kilka migawek z ostatniego miesiąca, znajdziesz tutaj też garść szegduchowych polecajek.
Oglądałam
Lubię oglądać bajki. Zawsze lubiłam i z tego nie wyrosłam. I przyznaje się, bez bicia, że jak mnie wzruszą, a często się to zdarza, to płacze, jak mnie rozweselą to się śmieję, a jak mnie nudzą to szybko o nich zapominam. Często zdarza się tak, że na seansie filmu animowanego jesteśmy jedynymi dorosłymi bez dzieci i wcale nam to nie przeszkadza. Jednak tym razem wybraliśmy film „Fernando”. Okazało się, że ta bajka podbiła nie tylko serca dzieci, ale też i moje. To ciepła historia o młodym i łagodnym byku, który po śmierci ojca ucieka z farmy i zostaje przygarnięty przez małą dziewczynkę. Zaprzyjaźnia się z Niną i pomaga jej hodować kwiaty. Fernando szybko rośnie i staje się bardzo silny. Przez przypadek zostaje odesłany na farmę z której uciekł. Tam spotyka dawnych kolegów i torreadora z którym będzie musiał się zmierzyć.
Historia jest o przyjaźni, o tym , że nie zawsze musimy być jak wszyscy i o wytrwałości w swoich wartościach. Polecam obejrzeć nie tylko dzieciom.
Słuchałam
Wiadomość o śmierci Dolores O’ Riordan zaskoczyła mnie przy porannej kawie. Zespół The Cranberries towarzyszył mi przez pierwsze lata liceum i zawsze z nostalgią słuchałam ich piosenek. To fragment koncertu z Warszawy, gdzie Dolores towarzyszyła orkiestra symfoniczna pod batutą Adama Sztaby.
Kolejny raz się okazuje, że wielkie gwiazdy, mające wszystko, mogą walczyć z depresją i piętnami z przeszłości.
Przegrywając tę walkę…
Czytałam
Czytelniczy rok zaczęłam od książki Nataszy Sochy „Apteka marzeń” więcej o niej pisałam tutaj. Z moich styczniowych lektur godna jest polecenia książka Laetiti Colombani „Warkocz”. To piękna i wzruszająca powieść, którą czyta się jednym tchem. To historia trzech kobietach z różnych części świata i różnych warstw społecznych. Łączy je siła w pokonywaniu życiowych trudności i chęć realizacji marzeń. Nabyłam też kilka książek na luty, takich żeby nastroić się na ten walentynkowy miesiąc. Wśród nich znalazła się książka Jojo Moyes “Ostatni list od kochanka”, nad którą się długo zastanawiałam. Ciekawość wygrała.Podobno to najlepsza powieść tej autorki. Zważywszy, że nie czytałam ani jednej jej książki, to ma duże szanse na pozytywną ocenę 😉
Styczeń zaczęłam z dobrą lekturą, mam nadzieję, że to zapowiedź dobrego czytelniczego roku.
Smakowałam
Od roku mamy z Tomkiem postanowienie, że co miesiąc wybieramy się w nowe kulinarne miejsce i próbujemy nowych potrawy. Nadal trwamy w swoim postanowieniu. Dzięki temu znaleźliśmy kilka fajnych knajpek, do których lubimy wracać. W styczniu padło na Pijalnie Czekolady Wedel. Gorącą czekoladę piliśmy już nie raz i kilkakrotnie gościliśmy w wedlowskich pijalniach, ale nigdy nie w Warszawie. Spacerując pięknie oświetlonym Krakowskim Przedmieściem, podziwiając migoczące na drzewach światełka, zawędrowaliśmy własnie do takiej pijalni czekolady. Wchodząc do niej miałam wrażenie jakbyśmy się cofnęli w czasie. Stare meble, ciężkie zasłony, a na ścianach zdjęcia oraz portrety założycieli fabryki, tworzą wyjątkowy klimat. Okazało się, że musielismy poczekać na stolik, ale było warto. Wybrałam gorącą gorzką czekoladę z powidłem śliwkowym i cynamonem, Tomek z chałwą, a na koniec, jakby nam było mało czekolady, wzięliśmy zestaw degustacyjny.
Jakie to było dobre… i czekoladowe.
Styczeń to smak czekolady z powidłami śliwkowymi i szczypta cynamonu.
Odkryłam
Jak już pewnie wiesz bardzo lubię kawę. Pić, smakować, wąchać. I tak samo jak kawę lubię korzenne smaki, zwłaszcza w okresie zimowym. Ostatnio w internetach natknęłam się na przepis na kawę z dobrymi korzeniami.
Kulinarna strona mocy to blog kulinarny prowadzony przez siostry, które prezentują swoje przepisy w magiczny, a zarazem humorystyczny sposób dodając do tego piękne zdjęcia. Myślę, że moje spotkanie z tym blogiem nie będzie jednorazowe. Styczeń to zdecydowanie miesiąc z tym blogiem i jego pięknymi zdjęciami.
Jestem wdzięczna…
za to, że miałam ferie. Jestem za to bardzo wdzięczna. Listopad i grudzień miałam bardzo pracowity i z utęsknieniem wyczekiwałam ferii. Potrzebowałam odpoczynku, takiego odcięcia się na kilka dni od warszawskich obowiązków, i robieniu tego co sprawia mi w danej chwili przyjemność. Miałam tą możliwość i bardzo się cieszę. Byłam w moim rodzinnym mieście, spędzałam ten czas z rodzicami, gotowałam, spacerowałam, głaskałam psa, czytałam i zachwycałam się śniegiem, który akurat umilił mi pobyt. Jestem za to bardzo wdzięczna.
Polecam
W styczniu zapisałam się do udziału w kampanii społecznej, która ruszyła już 1 lutego. Piękna inicjatywa organizowana przez Magdalenę Erbel z www.savethemagicmoments.pl . Magda stworzyła kampanię promującą czytanie dzieciom i nazwała ją KOCHANIE przez CZYTANIE . #KOCHANIEprzezCZYTANIE to 28 blogerek, które codziennie przez 28 dni, zaproponują Ci 28 książeczek dla dzieci w różnym wieku. Będą to książki, które pokazują pozytywne wzorce, pomagają zrozumieć świat i emocje, bawią, uczą i tłumaczą. Akcje możecie śledzić na fb i na instagramie, znajdziesz ją też pod hasztagiem #KOCHANIEprzezCZYTANIE .
Zapowiada się bardzo ciekawie.
Plany, nie tylko czytelnicze, na luty już mam. Będę miała teraz więcej czasu, więc postanowiłam regularniej pisać, nie tylko tutaj 🙂
Szarość ostatnich dni trochę mnie przytłacza, ale tulipany na biurku zapowiadają nadchodzącą wiosnę i słońce, zaczyna mi go powoli brakować.
Jak minął twój styczeń, przeczytałaś coś godnego polecenia ?