Życie zwolniło, ulice opustoszały. Zamknięte szkoły, restauracje i kina. W sklepach spożywczych kolejki, a w aptekach brak maseczek i płynów do dezynfekcji. Ze wszystkich stron informacje ile osób zachorowało, gdzie i kiedy.
Koronawirus przejął myśli, rozmowy, codzienność.
Skrzynkę mailową mam zapchaną wiadomościami o kursach, webinarach i ofertach zniżkowych na produkty, które sprawią, że mój biznes online nagle wyskoczy w górę. Każą mi się uczyć, czytać i działać produktywnie. Koniecznie teraz, już, żeby wykorzystać czas, który nam dano.
Czuje się przytłoczona ilością informacji, naganianiem mnie do produktywnego spędzania czasu. Jest mi tak po prostu, po ludzku źle. Źle z faktem, że na świecie panuje wirus, który zmienia naszą rzeczywistość z dnia na dzień. Przez którego zamykane są szkoły, miasta, granice państw i zawieszane loty. Przez niego moja twórczość schowała się w najciemniejszy zakamarek i ciężko ją stamtąd wywabić.
Potrzebuje teraz pobyć sama ze sobą.
Dlatego tym bardziej dbam o moją domową rutynę i pisanie.
Kiedy dopada mnie niemoc, stres i ciężkie myśli, kiedy czuję, że jest mi tak wewnętrznie źle, ratuje mnie pisanie. Już wiele razy pomogło mi w trudnych momentach, pomaga i teraz.
Oto moje patenty na walkę z koronowirusem. Może przydadzą się i tobie.
Poranne strony
Poranne strony to trzy strony A4 zapisane zaraz po przebudzeniu. Bez namysłu, bez wysiłku. To co mam akurat w głowie. Strumień świadomości. Czasami nawiązuje do snu z minionej nocy, czasami piszę o planach jakie mam na nadchodzący dzień, albo opisuje to co wydarzyło się dnia poprzedniego. Narzekam na pogodę, ból głowy, albo nadmiar pracy. Cokolwiek to będzie, dla mnie ważne jest, że pisze. Nie ma znaczenia treść , forma, interpunkcja czy stylistyka. Nie zastanawiam się nad każdym zdaniem, nie ma być ono ani piękne, ani mądre. Po prostu pisze. Pozwalam słowom wylać się na kartkę, wypłynąć spod mojej ręki. Ważne żeby poranne strony zapisywać ręcznie. Nie da się ich pisać źle i to jest najfajniejsze.
Co najważniejsze poranne strony nie zostały wymyślone tylko dla pisarzy. Sprawdzają się dla każdego rodzaju kreatywności. Według Julii Cameron są one potrzebne, żeby „przedostać się na drugą stronę”. Tam gdzie nie sięga głos cenzora, gdzie można wsłuchać się w siebie. Julia Cameron mówi: „Nie da się pisać porannych stron przez dłuższy czas i nie dotrzeć do nieoczekiwanych pokładów wewnętrznej mocy”.
Więcej o porannych stronach przeczytasz w książce Julii Cameron „Droga artysty”.
Pamiętnik
Zapisuje wydarzenia z bieżącego dnia. Pisze o tym jak mija moja codzienność. Zapisuje to za co jestem wdzięczna. Pamiętam o dobrych chwilach, ale wypisuje też z siebie bólu i niepokoju. Pisanie daje pewien rodzaj higieny psychicznej, koi myśli i pozwala im odpocząć. Piszę ręcznie, długopisem po kartce w specjalnym zeszycie. Pisanie ręczne mnie uspokaja. Być może, za kilka lat mój pamiętnik będzie źródłem do napisania książki o życiu w czasach koronawirusa 😉
Więcej o tym dlaczego warto pisać pamiętnik przeczytasz tutaj.
Ruch
Dzięki całej sytuacji związanej z koronawirusem wróciłam do porannej praktyki jogi. Zagrożona ciąża, a później połóg wymusiły na mnie zrezygnowanie z porannych sesji. Teraz, chcąc się uporać z ogromem negatywnych informacji i związanych z nim stresem, wróciłam do porannych ćwiczeń. Mimo tak długiej przerwy moje ciało nie zapomniało wyuczonych ruchów. Głownie ćwiczę z Gosią Mostowską, a moja ulubiona praktyka to Powitanie Słońca. Ostatnio coraz częściej zdarza się, że tańczę. Biorę dzieci w ramiona i pląsamy sobie w rytm muzyki. Ruch powoduje, że moje ciało odpoczywa, a ciepło dziecięcego ciała uspokaja myśli.
Wiem, że to nie jest łatwy czas, wiem też , że pisanie pomaga, dlatego jeżeli możesz sobie pomoc, to zrób to.